Połączyć siły

Leon zazwyczaj myślał o sobie jako o pacyfiście, Ong zmuszony był być wojownikiem niemal przez całe życie. Obu łączyło jednak umiłowanie do pokoju, do miłości, do szanowanej i docenianej różnorodności.

Dziś znaleźli się  w czasie, kiedy to wszystko trzeba było połączyć w jedność.

Walka o pokój- pokój wewnątrz, walka na zewnątrz. Obaj zdawali sobie sprawę z tego, że wrogie każdemu siły starają się opanować ich znane im światy, mimo, że obecnie każdy z nich znajdował się w innym wymiarze rzeczywistości.

Karolina za to czuła to wszystko i więcej. Dlatego też często miała wrażenie, że jest w pułapce, z której nie potrafi uciec.
A uciekać chciała bardzo często. Zmęczenie nadmiarem braku świadomości, wiary i ograniczeń schematów, które wypłynęły obecnie na szerokie wody publicznej świadomości, odczuwała bardzo intensywnie. Jej ciało mówiło prawdę, a ona czuła ją całą sobą.

Teraz znajdywała się przed kredensem z dzieciństwa przeglądając swoje notatki, przemyślenia, zapiski- pamiętniki sprzed wielu lat i czuła, że gdzieś wśród tego wszystkiego znajdzie odpowiedzi. Być może tylko łudziła się… Nagle wszystko zniknęło, kiedy rozejrzała się ponownie, siedziała na korytarzu rozświetlonym odrobiną tego czaru, który wnoszą do życia gwiazdkowe ozdoby.
Nie wiedziała jednak gdzie jest.

I mimo, że nie wiedziała gdzie jest- co to za czas, kraj, kontynent, czy wymiar, znowu poczuła spokój jakiego dawno nie zaznała.

Może to te skrzące się brokatem wielkie bombki w kolorze jagód zmieszanych z burzowym niebem, a może śmiejące się radośnie dzieci, które biegały wśród obwieszonych nimi choinek…

W każdym razie teraz właśnie zaakceptowała własną niewiedzę i brak poczucia kontroli nad tym, co przynosi jej życie.

Dziś zaczęło jej się podobać tu, gdzie się znalazła.

Tę trójkę łączyła więź, której żadne z nich do końca nie rozumiało. Każde z osobna posiadało indywidualny dar mocy, razem mogli zwyciężać najbardziej przerażające sytuacje.

Każde z nich uczyło się nowych w trakcie kolejnych przygód.
Czy będą potrafili sprostać nadchodzącym wyzwaniom?

Z pewnością tak, to zwyczajni ludzi własnej ery- to bohaterowie życia.

Świadome życie

„Prości” ludzie to ludzie wolnego ducha. To ci, którzy nie są oszołomieni gonitwą za marami, zaślepiającymi innych, ale dostrzegają w życiu, wewnątrz siebie prawdę.

Po co mi to całe “grzebanie” we wnętrzu, w emocjach, te wszystkie trudy ścieżki rozwoju osobistego i duchowego?

-Ania, ale po co Ty to robisz?
Pytała moja mama.

Odpowiadałam, że taka jestem, to naturalna część mnie i zajmuje mnie każdego dnia, że mam poczucie misji do wykonania.

Teraz przypomniałam sobie jak było kiedyś- te wszystkie dna i cierpienie przez które przeszłam i to, jak różne sprawy i zewnętrzne czynniki miotały mną w górę, dół, lewo, prawo, wirowałam w życiu niesiona tajemniczą” burzą niczym bezbronny listek, który był zbyt słaby, by utrzymać się silnego trzonu całości.

Uwolniłam sztorm szalejący wewnątrz mnie i skruszyłam skorupy, które go utrzymywały.
Cały zagrzebany ból, brak wiary w siebie i przekonanie, że nie jestem wystarczająco dobra, by zasługiwać na to, co w życiu dobre, zostały wydobyte na zewnątrz, ujawnione.
Sztorm ucichł.

Proces na pewno trwa, z doświadczenia wiem, że zawsze jest w nas coś do “uleczenia” – nie wiem, czego nie wiem.
Chcę wiedzieć tyle, ile mogę strawić w danym momencie.

Korzyści, których już teraz doświadczam z całego procesu zmian są znaczne. Praca nad redakcją własnej książki o tym procesie pozwoliła mi te korzyści zobaczyć.
Najważniejszą jest bardziej Świadome życie.

Nie miotają mną „nieznane siły”, inni nie “sprawiają”, że ja się czuję tak, czy tak.
To ja wybieram i decyduję, świadomie.

Zdecydowanie wzrosła moja stabilność emocjonalna, wewnętrzna siła, zaufanie do samej siebie.

Mam większy dystans do swoich myśli i siebie.
Nie ma na mnie wpływu, co mówią, czy myślą o mnie inni.
Nie muszę też analizować myśli typu “co ja jej wczoraj powiedziałam, głupio zrobiłam”.

Pozbyłam się wielu ograniczających (i to bardzo) przekonań i rozumiem, że to co mówi mój umysł niekoniecznie jest prawdą.
Staram się budować te przekonania, które mnie wzmacniają.

Wierzę, że sprawy nie toczą się przypadkowo lub są pozbawione sensu.

W moim życiu było wiele trudu i bólu, teraz odczuwam w nim więcej lekkości, radości i spokoju.

To tylko kilka korzyści trudnego procesu budzenia świadomości, ale dzisiejszy post postanowiłam uczynić lżejszym po ostatnich kilku, które “ważą” więcej.

Życzę Ci dnia pełnego radości!