Rekurencja

Słońce świeciło tym magicznym zimowym blaskiem, kiedy masz wrażenie, że świeci na zimno. Poniżej okrywających je chmur krążyły stada ptaków. Każdego innego dnia mogłoby to wyglądać nawet uroczo- taki sielski zimowy poranek. Jednak dzisiejszy wschodni wicher, który zdawał się zmrażać nawet unoszące się dźwięki, nie wróżył spokojnego dnia.

Nadciągali. Od tygodnia wiedział, że w końcu za nim przyjdą. Spokój w jego świecie nie trwa długo, zresztą przedłużająca się cisza nie wróży nic dobrego. Zawsze była złowrogą zapowiedzią nadchodzących zdarzeń.

Przed jego oczami przepłynęły wspomnienia, szybko rozmywając się w nicość kolejnych ostrych podmuchów wiatru.
Dom, ciepło, zapach morza i opalonej skóry. Radość malowana uśmiechami innych Zentarian opiekujących się z troską honorożcami. Nie, machnął szybko ręką, to był sen, może inne życie, należące do kogoś innego. To nie mogły być jego wspomnienia. Nigdy nie był w tej krainie. Dziwny sen, jak na tak krótką noc, pomyślał.

Gwałtowne szarpnięcie przegoniło resztki tych obrazów. Stracił równowagę i runął w kierunku resztek betonowej podłogi, od plaśnięcia na twarz wybawił go silny kopniak w brzuch. Walnął plecami o skałę.
No tak, przyszli wcześniej, nie zaczekali nawet do zmroku, pomyślał sycząc z bólu. Żadnej przyzwoitości, granice przewidywalności ich zachowań zatracają się coraz bardziej.

Szybkim ruchem wydobył z pół płaszcza Oko, skupił wewnętrzne zmysły i zaczął rosnąć. Pod napierającymi mięśniami trzasnęły szwy koszuli i portek, płaszcz rósł razem z nim i teraz tylko on okrywał jego ciało przed mroźnym wiatrem.

Szybko ocenił sytuację- jest ich około dwóch tuzinów, poradzę sobie. Ledwie ta myśl przemknęła mu w głowie, błotniste fale ścięły go z nóg, a silny nurt porwał wraz z napastnikami i wszystkim wokół. Próbował się czegoś uchwycić, z trudem udawało mu się raz po raz nabierać oddechu, do rąk przylepiały się najrozmaitsze ciała, wolał nie myśleć co to było, dobrze, że szlam skrywał kształty, dotyk był wystarczająco nieprzyjemny.

Próbował wydostać się z prądu w bok, ale nie mógł, wpadał w kolejne jego wiry, szlamiaste glony zalepiały mu oczy, wciskały się do ust, nosa, uszu. Zaczynał tracić siły, ale nie wolę walki. Kolejny wir wessał go w dół, nagle jego stopy dotknęły czegoś twardego, odruchowo odbił się od przedmiotu i silnie kopnął nogami w wirujący szlam starając się uciec w bok. Brakowało mu tchu, ale poczuł, że udało się. Płynął w poprzek błotnistego nurtu, byle do jakiegoś brzegu, kamienia, konaru, żeby tylko wyrwać się z tego szaleństwa i wraz z tą ulatniającą się myślą stracił przytomność.

Ong obudził się i przetarł zmęczone jeszcze oczy. Czy, aż tak długo spałem? Słońce rozjaśniało niebo ciepłą kulą powoli skrywając się za górami, po przeciwnej stronie jaśniała już pełna tarcza księżyca.
Wciąż pamiętał żywo swój sen we śnie, w którym zanurzył się schodząc w kolejny poziom podświadomości. Czuł się zmęczony, miał wrażenie, że oblepiają go nadal resztki błota. Wstał spod drzewa, otrząsnął się i wziął kilka głębokich oddechów, upewniając się, że żadne glony nie wpełzają mu do nozdrzy.
Obudziłem się, pomyślał z ulgą i schylił, żeby podnieść bukłak z wodą. Z kieszeni spodni wypadło Oko.

Podejmowanie decyzji

Podejmowanie decyzji nie zawsze jest łatwe, to wiemy.
Sama potrafię zastanawiać się nieco zbyt długo na tym, jakie masło kupić (bez komentarza).


Kiedy mam do podjęcia decyzję dla mnie ważną nie mogę kierować się wyłącznie tym, co podpowiada mój umysł.
Rozważam, obserwuje swoje myśli, reakcje, wypowiadane słowa, staram się obserwować emocje, a później odpuszczam to wszystko z intencja opróżnienia głowy, zanim ostatecznie zdecyduję.

Czasem zajmuje mi to dłuższy spacer, czasem kilka minut, a czasem kilka dni lub tygodni.

Zmiany, których udało mi się dokonać w obszarze podejmowania impulsywnych decyzji niezwykle ułatwiły mi codzienne życie, poprawiły stosunki z ludźmi oraz własne samopoczucie.

Może nie osiągnęłam mistrzostwa, bo to wszystko nie zawsze jest łatwe, ale jestem w nieporównywalnie lepszym położeniu niż przed laty.

Zanim podejmiesz dziś jakąś decyzję, uważnie rozważ ją w swoim sumieniu i pójdź za jego głosem.

(…) Cierpliwie oczekuj chwili, w której poczujesz, że dokładnie wiesz, jak powinieneś postąpić – w chwili, w której doznasz oświecającego oddziaływania Ducha Bożego.(24 godz.na dobę Medytacje)

Nie zawsze to, co zdarzy się w naszym życiu jest tym, czego sobie byśmy życzyli, ale nie wszystko należy zbyt prędko osądzać, lepiej poczekać zanim nadamy sprawom znaczenie.

Tak, to my sami nadajemy znaczenie zdarzeniom, myślom, czy reakcjom własnym i cudzym. Tym samy kreujemy rzeczywistość wokół.

Może lepiej się zdystansować do tego, co podpowiada głowa.
Często okazuje się, że warunki, czy sytuacje, o których myślimy, że są negatywne, jednak nam sprzyjają.
Jednak nie moglibyśmy tego dostrzec, zbyt prędko je osądziwszy.

Nauczyłam się nie narzekać, że nie dostałam pracy, na której mi zależało, że coś mi się nie udało, że nie zdążyłam na autobus itd.

Jestem przekonana, że rzeczy dzieją się dokładnie, jak powinny, według Większego Planu więc staram się nie tracić nerwów, gdy sprawy ułożą się nie tak, jak tego chciałam.

Albo zaakceptuję to, co się zdarzyło lub nie zdarzyło, albo będę zamartwiała się i źle czuła.
Wybór należy do mnie. Taki wybór należy do każdego z nas.