26 luty 2022 – 10 Marca 2022
Zaczynasz słyszeć szum za oknem, może to liście palm, a może do rozpoczynający się deszcz i groźba kolejnej fali powodzi. Ogarnia cię strach.
Czy boisz się o życie? Niekoniecznie.
Ja bałam się tego, że mogłabym już nie móc robić tych drobnych codziennych rzeczy, które lubię… Czy basen jest czynny? Kiedy Ocean przeczyści się na tyle, że będę mogła znów w nim się zanurzyć? Czy uda mi się dotrzeć do pracy? Tych pytań w głowie zalanej cebrami ulewy było wiele. W tym samym czasie głowa wynurzała się przez otwarte okno mojego małego auta (zamknięte było kompletnie zaparowane) pytając na migi kierowcy za mną, na sąsiednim pasie, czy mogę wjechać, bo mój się właśnie skończył w strumieniach wody…
Bałam się też kłopotów- co się stanie jeśli auto tej wody nie przejedzie lub ktoś wjedzie we mnie lub ja w nich? Dziwne, naprawdę dziwne, ale to właśnie o takie „drobiazgi” martwiła się moja głowa podczas zderzenia z klęską żywiołową…
Leje ostro już od kilku dni. Woda spada z każdego możliwego kąta- poziomo, pionowo, w poprzek, od wietrznej i zawietrznej, po prostu powódź o wielokrotnym prądzie unosi się, a raczej zanosi w powietrzu wielkimi haustami.
Buntuję się, chcę, żeby zelżało, chociaż troszkę, żeby wiatr już nie siekł wodą (moją ukochaną wodą!) z każdej strony. Choć nieco mniej…
To nie jest zbyt skuteczna taktyka. Przyjmuję więc inną- okey, wezmę ten dzień, jakim jest, godzina po godzinie. Dość prawdopodobne, że w końcu, być może wkrótce, będzie lepiej niż mój umysł „przewiduje” teraz.
I faktycznie, poniekąd staje się lepiej. Nabieram pewności, że to nie są tzw. naturalne warunki klimatyczne, ale zjawiska w całości sterowane przez ludzi i nie tylko ludzi.
Pomaga mi to o tyle, że zamiast zastanawiać się, czy może faktycznie dobrze byłoby posiedzieć w domu na tyłku, doszłam do przekonania, że nie, bo wcale nie mam na to ochoty, więc przestaję sprawdzać tzw. prognozy tzw. pogody i robię swoje.
Wychodzę więc w deszcz pod jako taką ochrona mojej wielkiej parasolki reklamującej dumnie jeden z większych marketów z narzędziami i chyba wszystkim innym, poza spożywką.
Przedłużające się ( wg mnie sterowane) ulewy, wichury i co tam jeszcze wymyślą drażnią mnie- drobiazgi tracą na znaczeniu.
Zdążam dojść do skrzyżowania, kiedy wicher wyrywa mi parasolkę trzymaną obiema rękami i rzuca mną o najbliższe auto.
Skąpana w błocie, długo z trudnością podnoszę się bagienka, które jeszcze niedawno było przydrożnym trawnikiem. Wspierając się o krawężnik, osiągam pozycję rycerza na jednym kolanie. Potem wszystko toczy się jeszcze szybciej.
Podnoszę wzrok a tam on. Wielki, majestatyczny, wielobarwny, głównie złoto-szkarłatny ON.
Właśnie trzepnął potężnym ogonem i wszystko ucichło, machnął skrzydłami dwa razy i spowijające szare ociekające strugami deszczu niebo ciemności zamieniły się w niebieskości i światło słońca, gdzieniegdzie tylko urozmaicone chmurkami.
Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że smok ma na imię Leon, w końcu mi się nie przedstawił.
To zresztą nie ma dla mnie teraz znaczenia. Najważniejsze, że jest tutaj, właśnie mnie podniósł, a jego ciepły oddech goi wszystkie rany.
No i sterowane ulewy skończyły się.
Lecę z Leonem podziwiając ocean- powoli zaczyna na powrót przybierać niebiesko szmaragdowe barwy, za którymi tak tęskniłam.
Lądujemy, teraz widzę, że smoków jest kilka. Wyczuwam, że każdy z nich powiązany jest z jednym z wielu elementów- żywiołów.
Dragon (reszta smoków uważa, że mógł wybrać lepsze imię) reprezentuje ogień, Kapitana Wody nie trzeba przedstawiać, Drewniany Rycerz jest mocniejszy niż kevlar, Leon to metal, Oranje to ziemia, Ashti powietrze, a Skyler reprezentuje kryształy.
Tu, gdzie zabrał mnie Leon, widzę ich wszystkich- w ciszy obserwują, co się dzieje na Ziemi. Nigdy wcześniej nie widziałam całej planety i reszty układu słonecznego gołym okiem. Widzę ich oczami.
Smoki postanawiają pokazać mi więcej…
Na moich oczach z ich woli walki, z ich radości i tchnienia życia powstaje podstawowy element – akash.
Teraz wiem, że to właśnie on daje początek wszystkiemu, a smoki jako jedyne, i tylko, kiedy zbiorą się razem, potrafią go wskrzesić, tam, gdzie wydaje się go „brakować”.
W wibrującym powietrzu pojawia się kropla, która powoli nabiera solidnego kształtu, i coraz szybciej, zaczyna przypominać świetlisty kryształ, który zdaje się na mnie patrzeć.
W umyśle słyszę niewypowiedziany głos wszystkich smoków- to Oko, strzeż go i pilnuj, ono będzie kluczem.
Smoki i Oko wiecznie zmieniają się, płyną- są życiem.
W tej jednej chwili pojmuję, że to jest aż tak proste. Każda chwila jest cenna, im więcej w niej radości, tym więcej życia.
Nie możemy tracić czasu na zamartwianie się, na rozmyślanie o tym, co okropnego może wydarzyć się, ani na tym co było przed tą chwilą. Z każdą niewdzięczną, mroczną myślą tracimy kawałek życia lub odbieramy go komuś innemu.
Akash i Oko… Powoli zasypiam, to był długi dzień. Jutro muszę odnaleźć Leona.
Smoki są nieprzewidywalne, podlegają nieustającej zmianie- tak, jak żywioły, z którymi są powiązane. Nie są ani wrogami, ani przyjaciółmi ludzi, reagują jedynie wtedy, kiedy naruszona zostaje równowaga naturalnego porządku świata.
Ze smokami są z kolei związane Kamienie Życia.
– Wiesz Leon, nie znoszę, jak ktoś inny próbuje mnie ograniczać, wkurza mnie ta sytuacja.
– Czemu sądzisz, że oni mogą ciebie ograniczyć? Przecież to ty, nikt inny, decydujesz o własnym życiu.
– Tak, masz rację, ciągle o tym zapominam- bo wiesz, kiedy dzieją się rzeczy straszne, a ja wznoszę modły i zaklęcia, żeby się skończyły, odpowiedź i pomoc nie zawsze przychodzi od razu… Czasem trudno, bardzo trudno uzbroić się w cierpliwość…
– Wiem. Dlatego dajemy ci trening z Żywymi Kamieniami, jednak abyś mogła do niego przystąpić potrzeba twojej zgody. Wiem, że ludzie nie zawsze i wszyscy to dostrzegają, ale wiele zdarzeń nie będzie miało miejsca, jeśli nie wyrażą na nie zgody.
Czy mnie rozumiesz?
– Tak, czuję, że wiem, co masz na myśli. Dlaczego mi pomagasz Leon?
– Przez obietnicę daną staremu druhowi- widzisz, Strażników Równowagi Życia jest wielu, nie tylko my staramy się o nią dbać. Mimo naszej mocy, nie zawsze możemy wystarczająco szybko znaleźć się tam, gdzie jesteśmy potrzebne. Nadeszły wielkie zmiany. Koniczne było zaangażowanie dodatkowych sił.
Jakich sił, i kim, a może o czym mówisz? Ależ…och, czy to możliwe, Żywe Kamienie, Akash, Oko… Ong! To Ong z Wami pracuje! Gdzie on jest? Widziałam go w moich snach nie raz, wydaje się jakbym go znała, a jednocześnie nic o nim nie wiem…
– Wiemy o tym. On nie jest zwykłym strażnikiem, sami czasem zastanawiamy się skąd pochodzi, wątpimy, czy on wie. To i tak nie ma znaczenia, wiemy, że to opiekun Oka.