Do you exercise for your health?

When do you actually exercise for your health?

We exercise to …

Exactly, here comes the question.
Why do you exercise?

If you are an athlete then story changes but let’s don’t go that path this time.

So why do you exercise?

Why do you train lifting weights or jumping and running around the park with group of other people?

Why do you pay personal trainer to take you through weights session?

Why do you wake up at 4am to go to a swimming pool before you go to work?

Why do you jump on a treadmill straight after leaving your office?

Why do you run every evening/morning?
The list of questions goes…

Your health and well-being depends on your honest answer.

single step
Take responsibility for your happiness.

If you really like whatever you exercise and derive joy from it then yes- you ARE exercising for your health.

Not only physical one. Your mental health will benefit as well and that is the greatest advantage of taking up exercise.
On the other end if your motivation is to look good or you just heard “exercise is good for you” the whole story changes.  You jump on a treadmill with your earphones on and mind away not even being present on that treadmill and… Well in that case you are entirely disconnected from your exercise and you are running your health and life away.

Taking up any sport activity and performing it not really being there makes you disconnected not only from the exercise but also from yourself and I can’t see those great health benefits coming your way then. Nothing worse in that field if you see your exercise as another chore to do!

Only when you exercise mindfully and actually really enjoy it your physical and mental health really improves.

You learn more and more about yourself and get to understand your body – how it works, what it needs which is exactly what you need to.
You start to appreciate this amazing system that your body is and you are truly happy that you are exercising. And you become stronger. You are stronger.
Not only your body. As you take the time out to be fully present and free from anything else than yourself performing exercise you start to see life more clearly and your mind grows stronger.

So don’t wait for anybody to tell you what to do. Take responsibility for your happiness and free your mind and body!

Take up the activity you really like, take your headphones of your ears and enjoy your exercise fully!

absolute freestyle calisthenics
Absolute freestyle calisthenics

Nie oglądaj telewizji.

Nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jaką wagę mają te słowa?

Codziennie wcześnie rano idę na spacer po plaży. Za każdym razem, gdy przechodzę w okolicy około kilometra od pobliskiego supermarketu czuję zapach „świeżego” pieczonego pieczywa unoszący się nad brzegiem Pacyfiku. I czuję wtedy taką dziwną tęsknotę. Długo myślałam, że to była tęsknota za dzieciństwem, bo na pewno nie za tym dzisiejszym chlebem, który z chlebem ma tyle wspólnego co …

Dopiero dziś rano uświadomiłam sobie, że nie o dzieciństwo tu chodziło.
To była naprawdę dziwna tęsknota…

Tęsknota za niewiedzą i ułudą.

Tęsknota za czasem, w którym nie zdawałam sobie sprawy z tego jak okrutnie prawdziwy jest tekst “nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy.
Oni tam są porąbani (…)”
z którego śmiałam się głośno i radośnie jakieś 20 lat temu kiedy Kasprzak odtwarzał kasetę magnetofonową ze skeczami kabaretu Tey.

Kultowy tekst Bohdana Smolenia ze skeczu „Aaa tam, cicho być!” z 1983 roku przybiera na sile wyrazu i znaczeniu z każdym obrotem kuli ziemskiej, a prawdopodobnie nawet szybciej.

Nie oglądam telewizji od około 5 lat, rzadko zaglądam do gazet.
Czasem słucham radia, ale to wydaje się być nieporównywalnie bezpieczniejsze w Australii niż w Polsce…
Tutejsze audycje śmieszą, a nie przerażają, jak te w polskim radio.
Na marginesie, moim zdaniem australijski humor jest rewelacyjny- śmieją się z siebie samych, z siebie nawzajem i ogólnie zachowują się po prostu… normalnie.

Ile razy przyjadę do Polski i włączę radio, muszę je wyłączyć, bo jak tylko skończy się jedna piosenka, zaraz zaczyna się seria reklam – większość to reklamy przeróżnego rodzaju środków farmakologicznych.

Nawet nie wiesz, że potrzebujesz:
– nowego preparatu do czyszczenia zębów; bo inaczej Ci wypadną,
– odżywki do włosów, żeby były lśniące i puszyste (może wystarczy zdrowo się odżywiać??)
– jogurtu probiotycznego (oczywiście reklamowany nawet nie stał obok takiego), bo inaczej flora bakteryjna jelit nie będzie w równowadze (a co z tymi, co nabiału nie mogą jeść? nie ma problemu- może tableteczki na zatwardzenie lub sraczkę?)
i tak dalej bez końca.

Jak jesteś zdrowy, to włącz TV, żeby dowiedzieć się, co Tobie dolega, czego nie masz, czego potrzebujesz i już możesz zakładać trampki i biec do najbliższej apteki, a nawet wystarczy do supermarketu (co to za słowo??!), żeby kupić preparacik i zacząć się leczyć…

To tak w gigantycznym skrócie, żeby naświetlić idiotyczność całego biznesu.
A to tylko o jednej branży!

Dorzuć sobie do tego politykę i całą jej bzdurność, przepływy pieniędzy od jednych chciwych rąk do innych i idee, które są wprowadzane w życie, żeby te przepływy były możliwe i recepta gotowa.

Recepta na co dokładnie?

No to, żeby naturalny uśmiech zszedł z Twojej twarzy i żebyś coraz głębiej wtopił swój byt w mroki Matrixa, które należą do chciwych rąk… To nie jest życie wbrew temu, co ciągle słyszysz – „Takie jest życie”.

Nie, nie takie jest życie.
Życie to prezent i jest piękne.

Im szybciej obudzisz się, tym więcej z tego prezentu skorzystasz.

Jak to za mało, to może poezją Ciebie przekonam?

….
Dała mu czystą białą koszulę
w kieszeń wepchnęła kawałek ciasta
– Pospiesz się, stary – dodała czule –
Spójrz na zegarek, już dziewiętnasta.
W drzwiach ona jemu ścisnęła rękę
on ważne zdanie rzucił przez schody:
– Wrócę jak zwykle, tuż po dwudziestej
po sporcie i po mapie pogody.

Ledwie się za nim zamknęła furtka
a już fatygant ust jej dotykał
i szeptał czule: – Moja malutka
mamy czas aż do końca dziennika
Lecz dla pewności żeby mieć spokój
końca dziennika by nie przeoczyć
to on ją kochał cokolwiek z boku
by mogła w ekran wlepić swe oczy

Tam na ekranie mąż jej prezenter
z kimś bardzo ważnym toczył rozmowy
a oni w łóżku w pościeli zmiętej
profanowali serwis krajowy
Aż nagle z hukiem drzwi się otwarły
w drzwiach mąż prezenter stanął jak zjawa
– Mam cię, niewierna! – krzyknął pobladły –
Teraz nie wyprzesz się tego draba!

Won z mego domu z tym głupim ryłem
Won z mego serca gdy nie masz wstydu
Wcześniej wróciłem bo załatwiłem
by dziennik poszedł z magnetowidu.
Wracając wcześniej mąż złamał słowo
i taki z tego morał wynika
Żeby z rezerwą przyjmować to co
mówi wieczorem spiker dziennika.

(Marian Załucki, prawdopodobnie…)

zacznij od nowa