Ścieżki jeszcze niewydeptane

Podążanie własną ścieżką jest dla mnie procesem odkładania na bok cudzych programów, systemów, poglądów, wag i miar oraz przejmowania odpowiedzialności za własne życie.
Niech te wszystkie „kody” czekają tam sobie bezpiecznie, niektóre pewnie będą jeszcze przydatne.

Próbuję wydeptywać własne drogi, nikt nimi jeszcze nie szedł, więc są nieznane i niepewne.
Moje odkrycia będą mnie samą zaskakiwały i nie każdemu się spodobają.

Taka wycieczka przez życie wymaga siły, odwagi, zaufania sobie i Sile Wyższej.
Chętnie witam na niej przyjaciół- ludzi, którzy z głębi serca dobrze życzą innym, ludzi, którzy pomagają.

Nieustanny proces zmiany

Jestem swoim pierwszym uczniem.
Słowa, które spływają przez palce wystukujące je w klawiaturę lub rysujące piórem w dzienniku, koją mnie samą.
Te słowa ciszy przynoszą mi ulgę w trudach i dają wytchnienie.

Stosuję się do nich jak potrafię, jeśli tylko pamiętam…

Czytam to, co zapisałam rok wstecz i powoli zaczynam rozumieć co właśnie odczuwam i dlaczego dana sytuacja wygląda tak, a nie inaczej lub jaki jest mój następny krok.

Moje ciało często wie lepiej niż ja, chyba jest mądrzejsze.
Kiedy ja „główkuję” i staram się „na siłę” wyrozumować jak daną sprawę przeprowadzić, odbieram mu możliwość pokazania mi najłatwiejszej drogi,  przeszkadzam samej sobie.

Jeśli tylko uda mi się zwolnić i zamiast „główkować” dać jemu grać pierwsze skrzypce w tej orkiestrze, mam sporą szansę na znaczne ułatwienia w poruszaniu się przez trudy dnia, trudy życia.

Trzeba być czujnym

To ciało w zobaczy obraz przynoszący odpowiedź w natłoku innych, to ono skieruje moje nogi tam, gdzie czeka coś ważnego, może ktoś ważny, to ono sięgnie po herbatę, której smak przyniesie ukojenie i to ono wyczuje, że zmierzam we właściwym kierunku.
Ciało odzwierciedla emocje odczuwane na bieżąco, jak również w nim zapisane. Jest naszą pamięcią, a ta nie ogranicza się do jednego życia, czy jednej tożsamości.
Mam też poczucie, że nosi również dawne zapisy- także emocji przodków oraz odczuwa bieżące emocje zbiorowości.

Od jakiegoś czasu odczuwam strach, który nie wydaje się być związany z żadną z moich życiowych sytuacji, nie powinnam go pamiętać, nie jest też racjonalny- odczuwam go w okolicznościach, które nie stanowią żadnego zagrożenia.

Umysł pod jego wpływem rodzi myśli i opowiada mi historie o niebezpieczeństwie, które czai się za rogiem. To nie są historie prawdziwe.
Mam silne poczucie, że to nie mój strach.

Żyjemy w niezwykle burzliwych czasach

Ludzie o większej wrażliwości mogą odczuwać bardzo dynamiczne zmiany, nazwę je energetyczno-emocjonalne.
Ja je odczuwam.

Potrzebuję mocno dystansować się do tego, co mówi mój umysł, ale też i do niżów oraz wyżów, które odczuwam całym ciałem.


Sama jestem w nieustannym procesie zmiany i odczuwam spokój z odkryć, kiedy czuję, że wszystko mi się poukładało i ma sens, ale jest też i czas „przejścia” , czyli transformacji ze starego stanu do nowego stanu, który odczuwam jako nieprzyjemny.

Towarzyszy mu uczucie pustki, niezrozumienia, niepokoju.
To bardzo niekomfortowe, ale jest i trzeba przeczekać.

Po niżu przychodzi wyż i odwrotnie.
Cierpliwość i dystans są konieczne.

Poczucie paraliżu i niezdolności do działania


Niezależnie, czy jest to wyłącznie historia, którą sobie opowiadamy, czy faktycznie istnieją stresogenne bodźce do zmiany okoliczności, bywają sytuacje, w których czujemy się niezdolni do podjęcia jakiejkolwiek akcji.

Tracimy siły i zdolność do wykonania ruchu- najchętniej opadlibyśmy bezwładnie tam, gdzie się znajdujemy, na krzesło podłogę, ziemię.

Czujemy się przytłoczeni i obezwładnieni.

Bierność rzuca nas ciężko na matę sytuacji- ippon! – koniec walki, przegraliśmy.

Czasem poczucie przytłoczenia, czy bezradności może być zwyczajnie reakcją na stres lub przemęczenie.

“It’s an ironic habit of human beings to run faster when they have lost their way.”

Rollo May, an existentional psychotherapist 1909-1994

Innym razem obarczamy za nie winą innych.

Używam analogicznej procedury w obu przypadkach- odpuszczam, odpoczywam chociażby to były tylko 2 minuty, oddycham, potem zbieram się w sobie i robię coś, co jest możliwe.

Czasem jednak taka procedura stanowi jedynie tylko część wychodzenia z „kryzysu”.

Ciasteczka mocy

Czasem zapominam, że nikt nie odbiera mi mocy i nie pęta niewidzialnymi więzami obezwładnienia, to ja ją oddaję wchodząc w rolę „ofiary”.
I tylko ja mogę tę moc odebrać.

Zmień swoje zachowanie, ustaw się w silnej pozycji nawet jeśli na początek możesz to osiągnąć tylko postawą- wyprostuj sylwetkę, wpraw się w ruch i wygeneruj energię.

Zrób kilka wymachów rękoma, znajdź jakiś energetyczny gest, który zawsze cię wzmocni.

Sama często również piszę, bo to pomaga mi „wyczyścić głowę” lub słucham człowieka, który mnie inspiruje, nawet jeśli to tylko kilka minut.
Naciskam tym samym przycisk start i działam.

Czasem trzeba zwyczajnie wycofać się, odpocząć odpuścić, ale później stanąć na nogi, choćby nie wiem jak wielki był to wysiłek.

Określenie własnych granic i wyraźne ich zaznaczenie oraz umiejętność mówienia „nie” to także potężne narzędzie i jest naszym sprzymierzeńcem w stawaniu na nogi – taka nasza ludzka natura, że czujemy się bezpiecznie, czujemy się chronieni, może nawet silniejsi, gdy mówimy „nie”.

Wykorzystaj to, odnajdź się w nowej roli własnego bohatera, zamiast czyjejś ofiary.

No i jeszcze jedno narzędzie na koniec – silnie energetyzujące „ciasteczko mocy”.

Potęga intencji, wizualizacji i transformacji

Czasem pozwalam sobie poczuć w trzewiach te zewnętrzne ciężkie emocje, pozwalam sobie być w stanie „przejścia” i zagubienia, odczuć obezwładniający strach lub poczucie chaosu czy pustki, ale nie zostaję tam zbyt długo.

Mocno wierzę w to, że mamy moc dokonywania transformacji takich gęstych energii i możemy użyć do tego wizualizacji.

Wierzę, że nasze energetyczne serce jest potężnym ośrodkiem, który ma moc przeistaczania każdej ciężkiej energii w lekką, pełną światła, spokoju, miłości, zdrowia, szczęścia.

I z taką intencją pracuję, czyli wizualizuję dokonywanie się takiej zmiany we mnie i przeze mnie.
Ja widzę to jako kryształowo jasne, czyste i niezwykle silne światło, ale co do szczegółów chyba lepiej będzie jak nagram podcast, więc na razie zostawię ich opis.

„Odzyskuję” w ten sposób połączenie z Siłą Wyższą, przywracam poczucie własnej siły, czuję również, że nie tylko mi przynosi to coś dobrego.

You are always empowered!

Powiązane posty

Teoria Wielkiej Unifikacji

22 kwietnia 2020 Obecnie jednym z głównych celów w fizyce cząstek elementarnych jest unifikacja różnych fundamentalnych sił w jedną teorię wielkiej unifikacji, a w naszym ludzko-codziennym świecie unifikacja jednostek… …obudź się

Read More »

Niezdrowo zdrowy. Czy naprawdę zdrowo jesz?

W dzisiejszych czasach łatwo „dać się zwariować” i ponieść szeroko promowanej fali tzw. zdrowego życia, w tym odżywiania. Porozmawiajmy zatem o odżywianiu.Raz po raz wraca do mnie pytanie, czy promowane zdrowe jest faktycznie

Read More »

Moja działka

Styczeń 2019, Australia Jaka jest moja działka w rzeczywistości pełnej szmatławych odprysków ludzkiej zachłanności, łącznie z internetowym śmieciem i szambem systemów „idiot”? Zadajesz sobie takie pytanie czasem? Grozi nam

Read More »