Nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jaką wagę mają te słowa?
Codziennie wcześnie rano idę na spacer po plaży. Za każdym razem, gdy przechodzę w okolicy około kilometra od pobliskiego supermarketu czuję zapach „świeżego” pieczonego pieczywa unoszący się nad brzegiem Pacyfiku. I czuję wtedy taką dziwną tęsknotę. Długo myślałam, że to była tęsknota za dzieciństwem, bo na pewno nie za tym dzisiejszym chlebem, który z chlebem ma tyle wspólnego co …
Dopiero dziś rano uświadomiłam sobie, że nie o dzieciństwo tu chodziło.
To była naprawdę dziwna tęsknota…
Tęsknota za niewiedzą i ułudą.
Tęsknota za czasem, w którym nie zdawałam sobie sprawy z tego jak okrutnie prawdziwy jest tekst „nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy.
Oni tam są porąbani (…)”
z którego śmiałam się głośno i radośnie jakieś 20 lat temu kiedy Kasprzak odtwarzał kasetę magnetofonową ze skeczami kabaretu Tey.
Kultowy tekst Bohdana Smolenia ze skeczu „Aaa tam, cicho być!” z 1983 roku przybiera na sile wyrazu i znaczeniu z każdym obrotem kuli ziemskiej, a prawdopodobnie nawet szybciej.
Nie oglądam telewizji od około 5 lat, rzadko zaglądam do gazet.
Czasem słucham radia, ale to wydaje się być nieporównywalnie bezpieczniejsze w Australii niż w Polsce…
Tutejsze audycje śmieszą, a nie przerażają, jak te w polskim radio.
Na marginesie, moim zdaniem australijski humor jest rewelacyjny- śmieją się z siebie samych, z siebie nawzajem i ogólnie zachowują się po prostu… normalnie.
Ile razy przyjadę do Polski i włączę radio, muszę je wyłączyć, bo jak tylko skończy się jedna piosenka, zaraz zaczyna się seria reklam – większość to reklamy przeróżnego rodzaju środków farmakologicznych.
Nawet nie wiesz, że potrzebujesz:
– nowego preparatu do czyszczenia zębów; bo inaczej Ci wypadną,
– odżywki do włosów, żeby były lśniące i puszyste (może wystarczy zdrowo się odżywiać??)
– jogurtu probiotycznego (oczywiście reklamowany nawet nie stał obok takiego), bo inaczej flora bakteryjna jelit nie będzie w równowadze (a co z tymi, co nabiału nie mogą jeść? nie ma problemu- może tableteczki na zatwardzenie lub sraczkę?)
i tak dalej bez końca.
Jak jesteś zdrowy, to włącz TV, żeby dowiedzieć się, co Tobie dolega, czego nie masz, czego potrzebujesz i już możesz zakładać trampki i biec do najbliższej apteki, a nawet wystarczy do supermarketu (co to za słowo??!), żeby kupić preparacik i zacząć się leczyć…
To tak w gigantycznym skrócie, żeby naświetlić idiotyczność całego biznesu.
A to tylko o jednej branży!
Dorzuć sobie do tego politykę i całą jej bzdurność, przepływy pieniędzy od jednych chciwych rąk do innych i idee, które są wprowadzane w życie, żeby te przepływy były możliwe i recepta gotowa.
Recepta na co dokładnie?
No to, żeby naturalny uśmiech zszedł z Twojej twarzy i żebyś coraz głębiej wtopił swój byt w mroki Matrixa, które należą do chciwych rąk… To nie jest życie wbrew temu, co ciągle słyszysz – „Takie jest życie”.
Nie, nie takie jest życie.
Życie to prezent i jest piękne.
Im szybciej obudzisz się, tym więcej z tego prezentu skorzystasz.
Jak to za mało, to może poezją Ciebie przekonam?
….
Dała mu czystą białą koszulę
w kieszeń wepchnęła kawałek ciasta
– Pospiesz się, stary – dodała czule –
Spójrz na zegarek, już dziewiętnasta.
W drzwiach ona jemu ścisnęła rękę
on ważne zdanie rzucił przez schody:
– Wrócę jak zwykle, tuż po dwudziestej
po sporcie i po mapie pogody.
Ledwie się za nim zamknęła furtka
a już fatygant ust jej dotykał
i szeptał czule: – Moja malutka
mamy czas aż do końca dziennika
Lecz dla pewności żeby mieć spokój
końca dziennika by nie przeoczyć
to on ją kochał cokolwiek z boku
by mogła w ekran wlepić swe oczy
Tam na ekranie mąż jej prezenter
z kimś bardzo ważnym toczył rozmowy
a oni w łóżku w pościeli zmiętej
profanowali serwis krajowy
Aż nagle z hukiem drzwi się otwarły
w drzwiach mąż prezenter stanął jak zjawa
– Mam cię, niewierna! – krzyknął pobladły –
Teraz nie wyprzesz się tego draba!
Won z mego domu z tym głupim ryłem
Won z mego serca gdy nie masz wstydu
Wcześniej wróciłem bo załatwiłem
by dziennik poszedł z magnetowidu.
Wracając wcześniej mąż złamał słowo
i taki z tego morał wynika
Żeby z rezerwą przyjmować to co
mówi wieczorem spiker dziennika.
(Marian Załucki, prawdopodobnie…)